To artykuł o ojcu dziecka z autyzmem. Będzie to próba zrozumienia dlaczego tak, a nie inaczej, większość ojców podchodzi do tematu dziecka z zaburzeniami rozwojowymi. Czy dziecko z autyzmem potrzebuje ojca, skoro ma przy sobie non-stop troskliwą mamę?
Kiedy zaczynaliśmy w Centrum Rehabilitacji Ruchowej i Mowy RiM wprowadzać pierwsze konsultacje sprawdzające ogólny poziom rozwoju dziecka – z dzieckiem przychodziły głównie mamy. Bardzo rzadko zdarzało się żeby podczas konsultacji towarzyszył im ojciec.
Szybko postanowiliśmy wprowadzić zmianę i na pierwszą wizytę zaczęliśmy zapraszać oboje rodziców, ponieważ jednak brakowało nam tej drugiej, ważnej połowy.
Od razu widać było, że matki zupełnie inaczej odbierają swoje dziecko niż ojcowie. Bardzo często zadając rodzicom pytanie np. „czy dziecko śpi spokojnie?” uzyskiwaliśmy dwie różne odpowiedzi. Najczęściej mama widziała problem u dziecka, natomiast ojciec go nie widział.
Przekładając to na codzienność, można sobie wyobrazić, że występuje sprzeczny obraz obserwacji i reakcji rodziców na różnego rodzaju zachowania dziecka.
Autyzm nie jest łatwym do zrozumienia zaburzeniem. Łatwiej jest rodzicom – a szczególnie ojcom – zrozumieć problemy organiczne, np. wadę serca u dziecka, bo widzą wyniki badań, opinie lekarzy, jest też dokładnie sprecyzowana procedura leczenia.
W autyzmie jest odwrotnie. Autyzm to jest to, co widzimy, co obserwujemy. Nie zawsze widać od razu, że zaburzony jest rozwój dziecka, a lekarze często bagatelizują problem. Proces diagnostyczny przeprowadzany jest głównie przez psychologów, których opinii ojcowie nie traktują poważnie… Jedynym lekarzem, który ostatecznie potwierdzi problem zaburzeń ze spektrum autyzmu jest lekarz psychiatra. I choć to lekarz jak każdy inny, to wizyty u psychiatry wciąż wiele osób unika …
Do mężczyzn najlepiej trafiają fakty, konkrety, najlepiej poparte wynikami laboratoryjnymi.
Stereotypowy mężczyzna to twardziel, osobnik poszukujący szybkich rozwiązań, racjonalny, a emocje są tutaj na drugim miejscu. Niestety autyzm to zaburzenie sfery emocjonalnej, którego leczenie przebiega niezwykle powoli i opiera się przede wszystkich na długich i żmudnych terapiach różnego rodzaju.
Kiedy patrzymy na dziecko z autyzmem, na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Chodzi, biega, śmieje się, jest jak inne dzieci. Dopiero badając jego poziom komunikacji, mowę, zachowanie, relacje z rówieśnikami, możemy dostrzec że coś jest nie tak.
Ojcowie większość czasu są poza domem, pracują. To matki w głównej mierze wychowują dzieci, więc ojciec nie ma za wiele możliwości obserwacji tego, co na co dzień widzi matka. A autyzm jest właśnie ukryty w codzienności, w szczegółach, w tym że dziecko nie toleruje nowości, nie toleruje dotyku, smaku, dźwięków, itp.
Autyzm jest mocno przewrotny i potrafi się maskować. Jego przewrotność polega na tym, że mimo iż płci męskiej tak trudno jest zrozumieć jego istotę, to najczęściej dotyka on właśnie chłopców (4 x częściej niż dziewczynki).
Poza tym jego przewrotność jest wyrafinowana – mimo że jest to zaburzenie na tle emocjonalnym, to właśnie dzieci z autyzmem są mocno techniczne i wydają się być pozbawione emocji. Pozwala to ojcom wyciągać mylne wnioski, że wyrośnie z syna matematyk – bo jeszcze nie mówi, a już liczy, jeszcze nie mówi, a już zna wszystkie literki i czyta, jeszcze nie potrafi oglądać książeczek, a już składa kilkunastoelementowe puzzle!
Często ojcowie zapytani czy niepokoi ich coś w zabawie dziecka, odpowiadają „NIE, bawi się prawidłowo”.
Terapeuta: Proszę powiedzieć czym się dziecko bawi?
Ojciec: Autami.
T: A jak się bawi tymi autami?
O: Np. namiętnie ustawia jeden pojazd za drugim… no widać ze upartość ma po mnie, bo nie mogę go od tej zabawy oderwać …
T: Czy dziecko potrafi się skupić na zabawie?
O: O tak, samochodami bawi się godzinami, telewizję też ogląda długo, skupia się na czym on chce, jego nie interesują nudne rzeczy…
Bardzo często chłopcy maniakalnie bawią się piłkami, co zachwyca ojców … będzie piłkarzem! Tyle, że jeśli popatrzymy w jaki sposób dziecko bawi się tą piłką … to jest to zabawa bardzo powtarzalna, np. tylko kopanie piłki, a jakakolwiek próba przeorganizowania zabawy kończy się krzykiem i piskiem. Dzieci z autyzmem, bardzo często intensywnie fiksują się na powtarzalnych czynnościach, tj. wspomniane ustawianie w rzędzie samochodów, ciągłe identyczne kopanie piłki … skupienie wzroku na kręcących się kółkach, itp.
Czy zatem można mieć do ojców pretensje, że inaczej interpretują zachowania dziecka? A może nie przyjmują do wiadomości i odrzucają autyzm u swojego dziecka?
Mężczyznom jest zdecydowanie trudniej zaakceptować niepełnosprawność dziecka. Kobiety, matki, mają dużo więcej cierpliwości oraz siły by zmierzyć się z zaburzeniami dziecka – co jest uwarunkowane różnicą płci. Nie znaczy to jednak, że usprawiedliwiam postawę ojców, którzy całkowicie się wycofują z bycia ojcem dziecka autystycznego (np. uciekając w pracę do późnych godzin) lub zamykają się wyłącznie na swoje przekonania na temat rozwoju dziecka. Podziwiam i bardzo doceniam tych ojców, którzy są, którzy mimo wewnętrznej walki starają się dostrzec problem, nie uciekają od niego tylko podejmują działania.
Drogi Tato, jesteś bardzo ważny w życiu swojego autystycznego dziecka. Twoja obecność, dotyk, mowa, zapach są mu niezbędne w procesie terapii. Mimo iż twoje dziecko nie okazuje ci uczuć w taki sposób, w jaki byś chciał, to nie znaczy, że cię nie potrzebuje.
Spędzaj z dzieckiem czas świadomie. Odłóż telefon, skoncentruj się, zaangażuj w prawidłowe formy zabawy z dzieckiem z autyzmem. Jeżeli nie wiesz jakie to zabawy – zapytaj terapeutę, niech cię nauczy. Kiedy zaczniesz odczytywać emocje dziecka, zaczniesz je lepiej rozumieć – zabawa będzie radośniejsza i łatwiejsza. Ty będziesz miał większy kontakt ze swoim dzieckiem. Ono bardzo ojca potrzebuje.
Potwierdzeniem tej potrzeby może być przykład naszego pracownika w przedszkolu RiM – asystenta przedszkolnego, mężczyzny – którego dzieci wprost uwielbiają, bardzo dobrze czują się w jego towarzystwie i jest on numerem jeden w przedszkolu, pomimo że mamy cudowny personel kobiecy …
W końcu mężczyzny nie zastąpi żadna kobieta!
Barbara Kropielnicka – neurologopeda, terapeuta SI, właściciel Centrum RiM – dla dzieci z autyzmem