Drugi dzień z przeziębioną pięciolatką… Takie proste a takie trudne – opowiadania rodziców

Opowiadania rodziców

Wczoraj był dramat. Jak dziecko chore to marudne i z fajnej dziewczynki wychodzi potwór przed którym uciekasz…

Mamy zwyczaj w naszej rodzinie, że pod koniec dnia zaparzam rumianek, siadamy w salonie przy stole i w blasku świec rozmawiamy ze sobą, z dziećmi jak spędziliśmy dzień co dobrego się wydarzyło a co złego. To bardzo dobrze robi nam jako rodzinie. Uczymy dzieci słuchać drugiej osoby, uczymy dzieci się wypowiadać. Bardzo lubię nasze rumiankowe wieczory.

Wczoraj siedziałam przy stole w blasku świec i przyszła kolej na mnie. Starsza córka pyta: co dobrego u mnie?

Nie byłam w stanie zebrać myśli, nie byłam w stanie ani jednego malutkiego wydarzenia potraktować jako fajne bo wszystko było owiane krzykami, płaczem, marudzeniem, naleganiem, terroryzowaniem, rzucaniem zakazów, które w danej chwili są deską ratunku ale w perspektywie czasu nie są do spełnienia.

Dzień był naprawdę trudny. Pomijając dziwne przygody, z których kiedyś na pewno będę się śmiała ale teraz wydają mi się mało śmieszne…

Historia z odkurzaczem…

Popsuł mi się odkurzacz. Mąż kupił nowy. A że zabierali tego dnia spod posesji elektrośmieci to wystawiłam stary odkurzacz przed ogrodzenie. Już nie wspomnę, że stary odkurzacz utopiłam (odkurzałam nim podłogę i końcówka wypadła mi z rąk trafiając do psiej miski z wodą- zanim zdążyłam wyciągnąć końcówkę odkurzacz zassał wodę).

Zaczęłam rozpakowywać nowy odkurzacz… nie ma końcówki szczotki.

W tym czasie usłyszałam jak szczeka mój pies- pewnie zbieracze… rozmontowują stary odkurzacz … Wybiegłam przed dom bo szczotka w starym odkurzaczu była super.

Wychodzę przed furtkę- pan zbieracz trzyma moją szczotkę!

Na spokojnie z uśmiechem mówię – jednak potrzebuję tę szczotkę. Na co zbieracz ”w nogi”. Zaczął uciekać a ja za nim krzycząc – oddaj moją szczotkę!

Po kilkunastu metrach wyrzucił szczotkę. Zabrałam ją do domu, wyszorowałam, nakładam na rurę od odkurzacza- nie pasuje.

Otwieram nowy odkurzacz, żeby włożyć worek a tam piękny i bogaty zestaw szczotek do odkurzacza.

Było też wiele innych przygód o których już nie będę się rozpisywała… Ale dzień był naprawdę trudny i wyjątkowo jęczący. I chyba nic tak nie denerwuje kobiety jak po całym dniu walki z dziećmi, kiedy wchodzi mąż, zadowolony, dzieci rzucają mu się na szyję a on mówi: -jakie kochane grzeczne bąbelki. A dzieci są wtedy pogodne uśmiechnięte jakby zmieniły planetę. I wtedy pojawiasz się Ty wyglądająca jak 7 nieszczęść, włócząca ledwo nogami. A mąż na to: a mamie to co się stało?

No k… stało się – cały dzień na poligonie z zaledwie pięciolatką. Bo jednak starsza 7 latka ma już szacunek emocjonalny do matki…i była w szkole. Ale nie o użalaniu chciałam napisać a o czymś co jest tak proste a zarazem niebywale trudne.

Otóż dzień drugi z przeziębioną pięciolatką:

Pobudka 7.30

5: Mamo bajkę

41lat: Nie oglądamy z rana bajek

5 lat: To ipada

41: Nie

5: To coś słodkiego

41: Po śniadaniu

5: naleśniki z nutellą?

41: nie, zrobimy jajeczniczkę

5: bleeee

41:to zapiekanki

5: bleeeeeeeee

41: płatki owsiane? Kanapki, racuszki?

5: ble bleeeeee fuuj

5: ja chce cukierki

41: nie ma mowy

5: aleee jaaaaa chceeeeeeeeee, nie będę nic innego jadła

41: to nie jedz( oczywiście w głosie moim foch i myślę sobie jakie to okropne dziecko)

5: mogę bajkę?

41: za wcześnie na bajkę

5: niczego nie mogę łeeeeeee

I taka pętla trwa dobre 20 min póki nie przygotuje śniadania. 

Stwierdziłam, że postawię na swoim i zrobię racuchy owsiane z bananem.

5: ja tego nie zjem

41: ok(nadal z fochem)

Wchodzi mąż do kuchni.

Ja: widzisz co się dzieje… ona non stop jęczy i wymusza i tak miałam cały wczorajszy dzień.

Mąż: ze mną tak nie ma bo jestem konsekwentny. To tylko pokazuje, że jej za dużo pozwalasz. Po czym wychodzi do pracy…

Córka jęczy nadal, że chce bajki, ipada albo słodycze. I myślę jak to możliwe? Przecież teorie mam w jednym palcu, świetnie potrafię ocenić problemy wychowawcze u innych a mimo to sama sobie nie radzę? 

Jestem na męża wkurzona bo niestety ma rację ale spędzając z dzieckiem tyle czasu plus jej przeziębienie – to konsekwencja … no trudno ją utrzymać.

Ale w końcu przestaje reagować na jej histerie. Myślę sobie, że to dziecko, ma tylko 5 lat, jak jest zdrowa to nie marudzi, je wszystko a powtarzane kilka razy nie- wystarcza. W końcu choroba minie i wszystko wróci do normy więc biorę się w garść, głęboki oddech i wmawiam sobie, że wytrzymam. Mimo, że do końca dnia zostało zaledwie ok 13 godzin. Trzynaaaśśściiieeee niekończących się godzinnnnn….

Przestaje reagować.

Emocje odstawiam na bok. 

Córka zauważa natychmiast moje „nowe ja” i pyta:

kochasz mnie jeszcze?

No pewnie, że Cię kocham!

To mogę bajkę?

Nie

Mamooo mogę bajkę?

Nie reaguje

Histeria

Nie reaguje

Mniejsza histeria

Mamo dlaczego nie mogę bajki?

Bo jest za wcześnie, i to niezdrowe z samego rana oglądać bajki

ale dlaczegooooooooooooo?

Ten dialog a raczej monolog powtarza się jeszcze 4x a może więcej…jestem kwiatem lotosu… jestem p…. Kwiatkiem piiii… lotosu.

Mamo? Gniewasz się?

Nie

To dlaczego nic nie mówisz?

Bo wymuszasz.

Nie wymuszam

Milczę

Milczę

Zapada ciiszaaaa

To nie będzie bajki?

Nie.

A coś słodkiego?

Nie ( spokojne opanowane chociaż w myślach to brzmi inaczej)

 Po jakimś czasie…

To daj te racuszki z bananem.                  

A w trakcie śniadania słyszę: Ale dooobre!!!

Po śniadaniu córka poszła się bawić do pokoju i nie było w niej widać jakiegoś nieszczęścia ani złości. Po jakiejś godzinie samodzielnej zabawy wyszłyśmy na spokojny rekonwalescencyjny spacer po parku. Po spacerze wspólnie robiłyśmy zawody na tablecie w grze” kotek”. Obejrzeliśmy wspólnie 1 odcinek gigantozaura co później dało owoc w postaci super rysunku dinozaura i zabawy figurkami dinozaurów.

Dzień minął miło, spokojnie bez wymuszania. Pewnie też już zaczęła zdrowieć ale dało mi to do myślenia, że krzyki na dziecko totalnie są nieskuteczne, dyskusje – trzeba wyczuć kiedy można, denerwowanie się na 5 latkę- bez sensu. Reagowanie z fochem, emocjami… po co???

Wiem… nic nowego nie wymyśliłam ale ciekawe, że to nic nowego to stale popełniam te same błędy!

Tak trudno jest być matką w danej chwili. Tak trudno odpowiednio reagować na zachowanie swojego dziecka. A z drugiej strony jak się spojrzy na to z innej perspektywy, po fakcie – a szczególnie wyczyta porady w poradnikach, usłyszy rozwiązanie od specjalisty to wydaje się to niezwykle proste…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *